niedziela, października 12, 2008

Zapoznajemy się z grupą i inne wieści

Do końca tego tygodnia mieli się zjawić wszyscy uczestnicy kursu, więc chyba nasza grupa już się ukształtowała...
Jest nas 18 osób: cztery Rosjanki z Sankt Petersburga (filologia klasyczna, a jakże), pięć Gruzinek z Tbilisi (przyjechały z lekkim opóźnieniem), jeden Egipcjanin, jedna Węgierka, jedna Rumunka, jedna Macedonka, jedna Serbka, jedna Turczynka i jedna Ormianka plus my. Minął dopiero tydzień zajęć, więc trudno powiedzieć, jak ukształtuje się nasza współpraca, ale już widać, że stronnictwo słowiańskie będzie silne ;)
Zajęcia prowadzą z nami: dwa dni w tygodniu Spiros, dwa dni Anastasia (9-12-30 z półgodzinną przerwą o 10.30), a we środy mamy wykłady z kultury greckiej. Pierwszy wykład odbył się jeszcze sumptem Centrum (czytanki o mitologii starożytnych Greków), w najbliższym czasie zaczną nas odwiedzać profesorowie z Uniwersytetu. Aha, i bardzo miła niespodzianka to zajęcia z tańców greckich, oczywiście jeszcze nie wiadomo, kiedy się zaczną, ale może w nadchodzącym tygodniu coś się wyklaruje... Czekamy także na legitymacje studenckie (tzw. PASO), z którymi będziemy mogli legalnie jeździć z biletami po 70 centów (normalne kosztują 90 centów).
Tutaj króka notka: wygląda na to, że mimo że Janeny mają tylko 70 tysięcy mieszkańców, w jakiś sposób są jednym z najdroższych miast Grecji. Jeśli chodzi o bilety na komunkację miejską - wynika to z tego, że jedyna firma transportowa tutaj jest prywatna i w związku z tym niedotowana przez państwo. Dla porównania: bilet ulgowy w Atenach kosztuje 50 centów i działa przez 1,5 godziny na wszystkie środki transportu! Aha, oczywiście nie ma tu biletów miesięcznych... Drugie miejsce, które korzysta, ile może, ze swojego monopolu, to kino w centrum rozrywki Paralimnio (dosłownie: Nad Jeziorem), prawdopodobnie dzięki któremu nie ma już innych kin w mieście. Bilet kosztuje 8 euro - mnożąc nawet przez 3 złote wychodzi nam 24 złote. W porządku, i w Warszawie są kina, w których bilety tyle kosztują, ale miewają też zniżki dla studentów. A tu nieeee... Szkoda, akurat leci nowy film Coenów.
Wracając do PASO: zazwyczaj na tę kartę ma się prawo do zniżek w wielu miejscach, czasem są to też zniżki "szeptane" (jak w Pizzy Dominium w Warszawie ;)), o czym można poczytać na różnych greckich forach studenckich. Everest (kanapki na zimno i ciepło, słodycze, kawy i różne przekąski) w centrum już wywiesił informację o 20% zniżce na PASO. Zawsze to jakiś zysk :) Tyle, że żeby dojechać do tego Everesta w dwie osoby, musimy wydać 2,80 eur w obie strony, więc jeśli nie mamy tam żadnego innego interesu, lepiej pójść do jakiegokolwiek bufetu (kilikijo) w campusie i tam kupić sobie swój club sandwich* za normalną cenę.

Wczoraj wybraliśmy się na wycieczkę na wyspę (o nazwie Nisi, tzn. Wyspa) znajdującą się na środku jeziora. Zdjęcia w większej ilości niedługo do znalezienia w katalogu z prawej. W części wycieczki towarzyszyli nam nasi słowiańscy znajomi, mogliśmy podszkoli rosyjski, bo jednak 10 do 2 to niewielkie szanse na rozmowę w tym samym języku... Na koniec zwiedzania wyspy zatrzymaliśmy się w restauracji na jednym z placów (tzatziki + frytki).






* kanapka z dwóch lub trzech kromek pieczywa tostowego z serem żółtym, sałatą, pomidorem, szynką, smażonym bekonem i majonezem, krojona na cztery, zazwyczaj z frytkami (za które oczywiście się dopłaca)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Polecam Erasmusów: oni zwykle chcą mówić między sobą po grecku. Albo ja tak trafiłem...
Zresztą rosyjski też piękny język:))))

Gathoula pisze...

Na Krecie bilet studencki też kosztuje 70 centów... podwyższyli w zeszłym roku z 60. No ale za to są miesięczne. ;)
Nie wyobrażam sobie drałować na piechtę godzinę pod górę by się dostać na uniwerek. ;)

Anonimowy pisze...

hm, u nas idzie się tylko 20 minut pod górę (stałym tempem). ale jakaż to przyjemność znosić świeżo zjedzone dania w brzuchu na piechotę:) oj, zdrowo!